niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 9: Co z nami będzie?


Czekaliśmy na pomoc Minęły z dwie godziny, a w powietrzu pojawił się biały blask dysku. Jednak Tron nas znalazł. Wbił dysk w drzwi o okrągłym łukiem zrobił przejście. Szybko strażnicy go zaatakowali. Byłem pełen podziwu, widząc, jak ich powalił jednym ciosem.

-Uciekajcie i nie patrzcie w tył!

Biegliśmy długim korytarzem do wyjścia.  Byłem zmuszony do trzymania się razem z Paige. Wszystko, by uciec, ale nie skończyłem się na nią gniewać. Była mi bardzo potrzebna, gdyż Tron zajmował się neutralizacją pozostałej hordy strażników Clu. Rozdzwonił się alarm na statku i musieliśmy, jak najszybciej uciec. Kiedy byliśmy na końcu korytarza, zostaliśmy otoczeni.Przed nami było okno. Było jedno wyjście: albo skoczyć, albo dać się złapać.

-Musimy skakać, Ufasz mi?

-Tak- przełknąłem odpowiedź przez gardło

Skoczyliśmy. Bałem się, że spadniemy, ale uspokoiłem się, gdy otworzyła skrzydła w locie. Lecieliśmy swobodnie nad morzem, które pokazywało nasze odbicia. Wciąż mnie trzymała, bym nie spadł. Nawet widziałem, jak się uśmiecha, ale nie chciałem go odwzajemnić. Musiałem pomyśleć nad naszymi relacjami. Jak mam kogoś kochać, kto mnie może zdradzić wrogowi?
Wylądowaliśmy na przedmieściach, Celem była jaskinia. Jeśli mam jeszcze żyć to potrzebowałem komory leczniczej, a tylko tam ona się znajduje. Włączyła światłocykl, a ja wsiadłem też na niego. Trzymałem się za jej biodra, kładąc głowę przy jej głowie. Ciężko było mi utrzymać równowagę,

-Jedź do jaskini. Jest niedaleko morza. Jakieś dwanaście kilosów stąd.

-Trzymaj się- włączyła silnik na pełne obroty

Minęło już połowę dystansu do pokonania. Nagle moje oczy się zamknęły i wypadłem szybko z motoru. To działo się tak  prędko, że nie zauważyłem, jak się szybko obudziłem. Pierwsze, co zobaczyłem to zmartwioną twarz Paige.Z początku spostrzegłem lekkie kontury we mgle, ale później odzyskałem świadomość.

-Beck, odezwij się!- poklepała mnie w twarz

-Co...jest?

-Zemdlałeś. Jak się czujesz?

-Jakoś...dobrze- skłamałem, bo nie chciałem jej martwić

Czułem, że coś mnie zżera od środka. Wirus? Ale jak? Na twarzy miałem szare blizny, co już sugerowało, że on jest we mnie. To pewnie sprawka Clu. Musiał mi go wstrzyknąć po torturach.




Jechałam bez zbędnych hamulców, gdy zgarnęłam go z ulicy. Długo mijaliśmy różne fabryki, aż wjechałam na bezdroża . Najgorsze było to, że była burza śnieżna i widoczność została zakłócona. Całą drogę milczeliśmy. Wiem, jak bardzo źle zrobiłam, ale musi mi wybaczyć, Nie chcę go stracić, a mój plan się spalił. Nie ma na nic szans,
Niespodziewanie znienacka wyjechał biały światłocykl i zderzyliśmy się z programem. Nastąpił wybuch, który wyrzucił nas do tyłu. Na szczęście oprócz niegroźnych zadrapań, nic się nie stało, Beck ledwo żył i zwykły wypadek tylko pogarszał jego stan. Wstając ze śniegu, ujrzałam Trona. No on zwariował? Chciał nas zabić?

-Po co to zrobiłeś?!

-Gonili mnie i musiałem im uciec. Zresztą burza pogarsza widoczność na drodze

Niech się tłumaczy ile chce, ale mnie to nie obchodzi. Resztę drogi musieliśmy iść pieszo. Wzięłam nieprzytomnego Becka na ramiona i szłam przed siebie, Nie chciałam pokazywać strachu i chowałam go w sobie, Bałam się o niego. Nie chcę go stracić. Jest dla mnie wszystkim. Przy nim nie boję się derezacji. Wolę umrzeć z nim, niż samotnie.

-Co z nim?- spojrzał na bladą twarz Becka

-Ciężko. Daleko do twojej kryjówki?- liczyłam na jakieś dobre wieści

-Dwa kilosy. A nie dało się go wyleczyć?

-Próbowałam, ale nie udało się. Clu wiedział, co robić - odparłam sztywno, próbując nie ronić łez

-Clu mu to zrobił?! Zapłaci mi za to- wściekł się Tron

-Komora powinna mu pomóc. Idziemy

Po 15 minutach dotarliśmy do celu. Bez zamyślenia Tron otworzył komorę, a ja położyłam tam Becka. Na pewno będzie dobrze. Będzie dobrze.Tylko spokojnie.
Minęło kilka minut i nic się nie działo. Czekaliśmy na rezultat dobry terapii. A jeśli coś pójdzie nie tak? Nie myśl tak, Paige.

-Beck...- zacisnęłam dłonie

Po dalszym czekaniu nastąpił dźwięk maszyny.

<< Uwaga.Niskie stężenie plazmy. Nastąpi rozpad programu>>

-Nie. Nie!-  zaczęłam uderzać w komorę

Dlaczego mi to robisz? Nie odchodź! Błagam!

-Paige, będzie dobrze. Spokojnie- próbował mnie uspokoić, gdy obsługiwał maszynę

-Beck, walcz!- głośno krzyknęłam, patrząc na komorę

4 komentarze:

  1. Co?! Nie! On musi żyć!
    Teraz to mi szkoda Paige, Ale niech cierpi. Mam nadzieję że Beck jej kiedyś wybaczy <3
    Co za napięcie :)
    Notka super<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Notka jest krótka, bo chcę już dojść do pojawienia się gorszej postaci. Paige cierpi, a czy Beck jej wybaczy to skomplikowane. Napięcie musi być, ale za to kolejny rozdział znowu będzie szybko. Dzięki, że nadal czytasz :)

      Usuń
  2. Nieee. Nie uśmiercisz go,nie możesz tego zrobić inaczej pójdę się obrazić...Jejku tak mi ich szkoda:-( Kochają się,a tu takie kłopoty:'( Jak tak można,ten Clu to cholerna gnida!
    Super notka<3
    U mnie na imaa też nowa notka:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie. Napij się herbatki. Musi być napięcie. Będzie dobrze. Jednak ich relacje nieco się popsuły. Rozdział nowy w tym tygodniu. Tak, czytałam u cb nn ;)

      Usuń