*Paige*
Byłam nadal na rynku. Żadne problemy w Sieci nie minęły. I jeszcze ten typek, co zdradził, że to on odpowiada za to. Tylko czemu to zrobił?
W oddali zauważyłam światłocykl, a na nim był Beck.
-Co ty tu robisz? - ledwo zdążyłam go zapytać
-Uciekaj- zmienił kierunek i wyrzucił jakąś kartę z napisem: "Jesteś w niebezpieczeństwie" . Co to ma znaczyć? Nic nie rozumiem.
*Beck*
Szybko pojechałem do domu Zeda. Przed wejściem schowałem motor. Wbiegłem po schodach i rozwaliłem drzwi. Zed był przerażony tak samo, jak ja. Zacząłem uwalniać go spod bomby.
-Beck, co jest grane? Ledwo obudziłem się, a tu patrzę. Bomba! - nie potrafił zachować spokoju
-To sprawka Cyrusa!
-Kogo?!
-Wyjaśnię ci, jak przeżyjemy- wziąłem klucz i zacząłem unieszkodliwiać ładunek
-Chwila, co?!- ogarnęła go panika
Na pulpicie pojawił się schemat bomby. Teraz wiedziałem, gdzie przeciąć. Gdy byłem gotowy chwycić za kable, chip mnie poraził prądem. Poczułem piekło na karku.
-Aaaa!!- wygiąłem się w łuk
-Co jest?- zmartwił się Zed
Ból szybko minął. Pozbierałem się i wróciłem do bomby. Nagle zjawił się Cyrus. Nadal mnie obserwuje.
-Naiwny, Beck. Miałeś wybór. Nie ocalisz wszystkich- uśmiechnął się diabelnie
-A właśnie, że mi się uda- wyjąłem dysk, by zniszczyć bombę
Kilka uderzeń zadziałało na dezaktywację. Jednak wybuch był nadal możliwy. Jedynie mogliśmy...
-Uciekaj!
Coś poszło nie tak. Cały ładunek przyczepił się do mnie. Zed w porę zwiał.
-Proszę, proszę. Ocaliłeś przyjaciela, ale został jeszcze Tron i ty. Mogłeś zderezować jeden program, by nikomu nie stała się krzywda. A teraz zginiesz i dołączysz do Bodhiego! Rewolucja się skończyła! Renegat nie żyje!
Po jego długiej przemowie, całe urządzenie zaczęło iskrzyć czerwonymi iskrami. Próbowałem się uwolnić, ale nie dało się. Już nic nie mogłem zrobić. Czy to już koniec? Nawet nie pożegnałem się z Paige i nie powiedziałem jej, jak bardzo ją kocham i, że jej wybaczam. Nigdy nie zobaczę Zeda, Trona, Able i Paige.
*Paige*
Po długim oczekiwaniu, motor zadziałał. Bez zastanowienia wsiadłam na niego. Już chciałam jechać, ale jakiś program stanął mi na drodze.
-Zejdź mi z drogi! - rozkazałam
-Paige, ratuj go. Jakiś Cyrus go dopadł! Ratuj go!
O czym on mówi? Chwila, to Zed. Jego przyjaciel, ale jaki Cyrus? Beck ma kłopoty. Muszę mu pomóc.
-Gdzie on jest?- spytałam stanowczo
-Na końcu miasta, w moim domu, jeśli coś z niego zostało.
I co mam robić? Pojadę tam, ale, jeśli się spóźnię? Nie, nie mogę tak myśleć. Beck wciąż żyje. Czuję to.
Jechałam przez dwie godziny wzdłuż drogi, mijając zatłoczone korki na moście. W oddali widziałam dom Zeda. W oknach iskrzyły czerwone błyski. To musi być tu.
-Błagam cię, Beck. Bądź cały
Chwilę później stałam przerażona, słysząc wybuch. Ktoś spadł do morza. Beck! Ten strach mnie kiedyś zabije. Szybko wskoczyłam do wody, płynąc do niego. Wciąż wierzyłam, że żyje. Gdy go spostrzegłam, jego ciało zaczęło opadać na dno. Wzięłam głęboki oddech i zanurkowałam. Chwyciłam go za rękę, wynurzając się na powietrze. Kiedy dopłynęłam do brzegu, straciłam siły, by coś zrobić. Byłam blisko niego. Szturchałam go, ale nie reagował.
-Beck, odezwij się! Słyszysz mnie? Beck!- krzyknęłam, a z moich oczu spłynęły łzy
*Tron*
Symulacja zniknęła. Mogłem wyjść z tej pułapki. Jednak moje przeczucie mi mówiło, że Cyrus coś gorszego wymyślił.
-Wiem, że tu jesteś. Pokaż się!
Nalegałem, by się ujawnił. Nie musiałem długo czekać.
-Witaj znowu,Tron. Może cię hologram nie zabił, ale mam dla ciebie coś lepszego- rzucił mną przez ramię i przycisnął do podłoża
-Co ty kombinujesz?! Cyrus!
Pojawiła się biała poświata, która przeniosła nas do Clu.
-Dziękuję, przyjacielu, że go tu przyprowadziłeś. Muszę z nim zakończyć to, co zacząłem- wstał, wyjmując dysk
Uzbroiłem się w dysk gotowy do walki. Rozpętało się piekło. Mierzyliśmy się zabójczym wzrokiem. W głębi duszy przeklinałem na spotkanie z dawnym sojusznikiem.
-Nie wiem, kogo bardziej nienawidzę. Ciebie, czy Cyrusa? Zdrajcy!
-To zbyt mocne słowa. Policz jeszcze Dysona i Becka. Ha! Wiem, kim on jest. Nie zakończysz rewolucji, bo on nie żyje.
To mnie wyprowadziło z równowagi. W powietrzu latały dysk na przemian, odbijając się ode mnie. Obróciłem go, by wyrzucić go z podwojoną siłą na Clu.
-Znudziło mi się. Pora to zakończyć!
Z rozpędu rzuciliśmy się z dyskami na siebie, powodując iskrzenie po zderzeniu. Nikt z nas nie odpuszczał na chwilę.
-Cała Sieć staje na głowie, a ty się z tego cieszysz?!- zirytowałem się na widok Cyrusa
-Uspokój się, Tron. Lepiej skup się na ostatnich minutach życia. Dołączysz do renegata! - złowieszczo się zaśmiał i zniknął
-Cyrus!
Wyrzuciłem dysk na rury na ścianie. Od razu pękły, zaczynając zalewać wodą cały statek. Wykorzystałem to do ucieczki. Wiedziałem, że jestem bez szans.
-Nie tak szybko- rzucił dyskiem
Gdy biegłem przed siebie, nie zauważyłem, jak leci dysk w moją stronę. W kilka sekund moja noga rozpadła się na małe sześciany. Przez to straciłem równowagę. Próbowałem doczołgać się do wyjścia, ale nim zauważyłem, że do mnie celuje, ostatnia noga skruszyła się.
-Jakieś ostatnie słowo?
To koniec. Przegrałem. Ale czy na pewno?
Nie spodziewałem się, że ktoś się zjawi na ratunek. W powietrzu zabłysnął biały blask. Gdy przyjrzałem się mu bliżej, rozpoznałem w nim przyjaciela. Able zniszczył część twarzy Clu. Odważnie.
-Nie! To niemożliwe! Jakim cudem żyjesz, renegacie?!- był oszołomiony
-Pomyłka. Nie jestem nim.
To był Able. Jak dobrze, że mnie znalazł. Podbiegł do mnie i wziął na ręce. Nie mogłem chodzić.
-Trzymasz się?
-Ledwie. Ale,ale, jak ty?
-Cię znalazłem? Cyrus mnie do ciebie przyprowadził
Dziwne. Byłem w szoku, a Clu był rozkojarzony.
-Czemu?
-Nie wiem. Wiejmy stąd
Nawet nie miałem pojęcia, co Cyrus chciał. Wszyscy, czyli ja, Paige i Beck znaleźliśmy się razem blisko morza przy porcie. Tylko Able brakowało.
-Teraz możecie spędzić ostatnie chwile wspólnie. Uroczo, prawda?- nabijał się z nas
Byliśmy w tragicznym stanie. Zed był przerażony i na nic nie reagował, Paige była wykończona fizycznie, Beck leżał nieprzytomnie przy niej, a ja straciłem nogi.
-Kiedy nas zostawisz w spokoju?!
-Dobra, zrobimy to inaczej
Jednym ruchem zniknęła Paige i Zed. Zostałem sam z Beckiem. Oszczędził jego przyjaciół. Co jeszcze planuje?
-Zostaw Becka. Załatwmy to między sobą. Jego to nie dotyczy! -zażądałem uwolnienia go
-Nazwij mnie Tronem. Zrób to!
-Nigdy!
-Pożałujesz tego- przeniósł się za mnie i wymierzył dyskiem
-Zabierz go do Paige! Potrzebuje pomocy, a mnie zabij, jeśli to cię zadowoli- prosiłem, by nic mu nie robił
Chciałem zakończyć porachunki z moim "błędem". Przez to muszą cierpieć inni. Nie boję się derezacji. Niech tylko zostawi Becka w spokoju.
-Chcesz tego? No zgoda- zniknął Beck
Zostałem sam. Wybiła moja ostatnia godzina.
-Żegnaj, Tron- wbił we mnie dysk
Całe ciało rozpadło się.
*Beck*
Otworzyłem oczy i zobaczyłem Paige. Jak to dobrze, że nic jej nie jest. I ja żyję? Ale jak?
-Paige...gdzie jest Tron- wybudzałem się
-Nie wiem. Jak się czujesz?- przytuliła mnie
-Dobrze, ale gdzie on jest?- pytałem się, aż ktoś mi udzieli odpowiedzi
-Powinien wrócić. Zabiorę cię do jaskini- podparłem się o jej ramię, wstając powoli na nogi
-A Zed?
-Żyje. Jest dobrze, Beck
Odpaliła światłocykl i pojechaliśmy do kryjówki, gdzie miałem zastać Trona. Gdy weszliśmy do środka, nie było go tam. Za to na pulpicie był jakiś film do włączenia. To była wiadomość. Niepewnie podszedłem do hologramu.
-Jeśli to oglądasz, to znaczy, że jesteś cały i zdrowy. Mówiłem ci wiele razy, jak byłem z ciebie dumny, gdy rozpocząłeś rewolucję. Wiele razem zdziałaliśmy i nie zapomnę tego nigdy. Niestety musiałem cię przygotować na nieuniknione. Kiedy umrę, przejmiesz moją tożsamość. Miasto cię pozna jako nowego Trona
Nie wierzyłem temu nagraniu. W oczach zaszkliły się łzy. Chwilę później otrzymałem wideo, gdzie widziałem, jak Cyrus wykonuje egzekucję.
-Tron! Nie!- krzyknąłem do ekranu, bezradnie upadając
Paige podeszła do mnie i przytuliła mocno, żeby pokazać mi,że nie jestem sam. Rozpłakałem się, jak małe dziecko. Tron był moim mentorem, ale i też przyjacielem.
-Beck, jestem z tobą. Pojedźmy po jego dysk. Skoro masz być jego następcą, potrzebujesz tego
-Nigdy nie nazwałem go przyjacielem. On mnie wspierał, jak ty i Zed- wstałem z podłogi
-Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć
Pojechaliśmy do miejsca, skąd zostało wysłane nagranie. Tam wzięliśmy dysk i już chciałem jechać do jaskini, ale Cyrus mnie zatrzymał. Chciałem się na niego rzucić, ale nie miałem sił na walkę.
-A ty tu czego? Jeszcze ci mało ?! Zabiłeś go!
-Sam tego chciał. Argon City zniknie, bo nie zdołasz go ocalić
Znowu się zaśmiał. Przez niego przeniknął dysk, derezując go. To zrobiła Paige. Jesteś niezastąpiona.
-Jesteśmy wolni - wtuliliśmy się w siebie, a później zapieczętowałem moje uczucie
-Kocham Cię
-Ja ciebie też - i pocałowaliśmy się
*******------********
I tym rozdziałem kończę dość krótką historię o Becku i Paige. Finał miał być mocny. Czy taki był? Piszcie, co sądzicie o tym blogu? Zalety, wady. Wszystko. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy wytrwali do końca. Oczywiście z pisaniem nie kończę. Jestem dostępna na blogu o imaa
iron-adventures.blogspot.com
i blogu o Japoni
kraina-sakury.blogspot.com
Zapraszam i życzę Wam Wesołych Świąt ;)
Byłam nadal na rynku. Żadne problemy w Sieci nie minęły. I jeszcze ten typek, co zdradził, że to on odpowiada za to. Tylko czemu to zrobił?
W oddali zauważyłam światłocykl, a na nim był Beck.
-Co ty tu robisz? - ledwo zdążyłam go zapytać
-Uciekaj- zmienił kierunek i wyrzucił jakąś kartę z napisem: "Jesteś w niebezpieczeństwie" . Co to ma znaczyć? Nic nie rozumiem.
*Beck*
Szybko pojechałem do domu Zeda. Przed wejściem schowałem motor. Wbiegłem po schodach i rozwaliłem drzwi. Zed był przerażony tak samo, jak ja. Zacząłem uwalniać go spod bomby.
-Beck, co jest grane? Ledwo obudziłem się, a tu patrzę. Bomba! - nie potrafił zachować spokoju
-To sprawka Cyrusa!
-Kogo?!
-Wyjaśnię ci, jak przeżyjemy- wziąłem klucz i zacząłem unieszkodliwiać ładunek
-Chwila, co?!- ogarnęła go panika
Na pulpicie pojawił się schemat bomby. Teraz wiedziałem, gdzie przeciąć. Gdy byłem gotowy chwycić za kable, chip mnie poraził prądem. Poczułem piekło na karku.
-Aaaa!!- wygiąłem się w łuk
-Co jest?- zmartwił się Zed
Ból szybko minął. Pozbierałem się i wróciłem do bomby. Nagle zjawił się Cyrus. Nadal mnie obserwuje.
-Naiwny, Beck. Miałeś wybór. Nie ocalisz wszystkich- uśmiechnął się diabelnie
-A właśnie, że mi się uda- wyjąłem dysk, by zniszczyć bombę
Kilka uderzeń zadziałało na dezaktywację. Jednak wybuch był nadal możliwy. Jedynie mogliśmy...
-Uciekaj!
Coś poszło nie tak. Cały ładunek przyczepił się do mnie. Zed w porę zwiał.
-Proszę, proszę. Ocaliłeś przyjaciela, ale został jeszcze Tron i ty. Mogłeś zderezować jeden program, by nikomu nie stała się krzywda. A teraz zginiesz i dołączysz do Bodhiego! Rewolucja się skończyła! Renegat nie żyje!
Po jego długiej przemowie, całe urządzenie zaczęło iskrzyć czerwonymi iskrami. Próbowałem się uwolnić, ale nie dało się. Już nic nie mogłem zrobić. Czy to już koniec? Nawet nie pożegnałem się z Paige i nie powiedziałem jej, jak bardzo ją kocham i, że jej wybaczam. Nigdy nie zobaczę Zeda, Trona, Able i Paige.
*Paige*
Po długim oczekiwaniu, motor zadziałał. Bez zastanowienia wsiadłam na niego. Już chciałam jechać, ale jakiś program stanął mi na drodze.
-Zejdź mi z drogi! - rozkazałam
-Paige, ratuj go. Jakiś Cyrus go dopadł! Ratuj go!
O czym on mówi? Chwila, to Zed. Jego przyjaciel, ale jaki Cyrus? Beck ma kłopoty. Muszę mu pomóc.
-Gdzie on jest?- spytałam stanowczo
-Na końcu miasta, w moim domu, jeśli coś z niego zostało.
I co mam robić? Pojadę tam, ale, jeśli się spóźnię? Nie, nie mogę tak myśleć. Beck wciąż żyje. Czuję to.
Jechałam przez dwie godziny wzdłuż drogi, mijając zatłoczone korki na moście. W oddali widziałam dom Zeda. W oknach iskrzyły czerwone błyski. To musi być tu.
-Błagam cię, Beck. Bądź cały
Chwilę później stałam przerażona, słysząc wybuch. Ktoś spadł do morza. Beck! Ten strach mnie kiedyś zabije. Szybko wskoczyłam do wody, płynąc do niego. Wciąż wierzyłam, że żyje. Gdy go spostrzegłam, jego ciało zaczęło opadać na dno. Wzięłam głęboki oddech i zanurkowałam. Chwyciłam go za rękę, wynurzając się na powietrze. Kiedy dopłynęłam do brzegu, straciłam siły, by coś zrobić. Byłam blisko niego. Szturchałam go, ale nie reagował.
-Beck, odezwij się! Słyszysz mnie? Beck!- krzyknęłam, a z moich oczu spłynęły łzy
*Tron*
Symulacja zniknęła. Mogłem wyjść z tej pułapki. Jednak moje przeczucie mi mówiło, że Cyrus coś gorszego wymyślił.
-Wiem, że tu jesteś. Pokaż się!
Nalegałem, by się ujawnił. Nie musiałem długo czekać.
-Witaj znowu,Tron. Może cię hologram nie zabił, ale mam dla ciebie coś lepszego- rzucił mną przez ramię i przycisnął do podłoża
-Co ty kombinujesz?! Cyrus!
Pojawiła się biała poświata, która przeniosła nas do Clu.
-Dziękuję, przyjacielu, że go tu przyprowadziłeś. Muszę z nim zakończyć to, co zacząłem- wstał, wyjmując dysk
Uzbroiłem się w dysk gotowy do walki. Rozpętało się piekło. Mierzyliśmy się zabójczym wzrokiem. W głębi duszy przeklinałem na spotkanie z dawnym sojusznikiem.
-Nie wiem, kogo bardziej nienawidzę. Ciebie, czy Cyrusa? Zdrajcy!
-To zbyt mocne słowa. Policz jeszcze Dysona i Becka. Ha! Wiem, kim on jest. Nie zakończysz rewolucji, bo on nie żyje.
To mnie wyprowadziło z równowagi. W powietrzu latały dysk na przemian, odbijając się ode mnie. Obróciłem go, by wyrzucić go z podwojoną siłą na Clu.
-Znudziło mi się. Pora to zakończyć!
Z rozpędu rzuciliśmy się z dyskami na siebie, powodując iskrzenie po zderzeniu. Nikt z nas nie odpuszczał na chwilę.
-Cała Sieć staje na głowie, a ty się z tego cieszysz?!- zirytowałem się na widok Cyrusa
-Uspokój się, Tron. Lepiej skup się na ostatnich minutach życia. Dołączysz do renegata! - złowieszczo się zaśmiał i zniknął
-Cyrus!
Wyrzuciłem dysk na rury na ścianie. Od razu pękły, zaczynając zalewać wodą cały statek. Wykorzystałem to do ucieczki. Wiedziałem, że jestem bez szans.
-Nie tak szybko- rzucił dyskiem
Gdy biegłem przed siebie, nie zauważyłem, jak leci dysk w moją stronę. W kilka sekund moja noga rozpadła się na małe sześciany. Przez to straciłem równowagę. Próbowałem doczołgać się do wyjścia, ale nim zauważyłem, że do mnie celuje, ostatnia noga skruszyła się.
-Jakieś ostatnie słowo?
To koniec. Przegrałem. Ale czy na pewno?
Nie spodziewałem się, że ktoś się zjawi na ratunek. W powietrzu zabłysnął biały blask. Gdy przyjrzałem się mu bliżej, rozpoznałem w nim przyjaciela. Able zniszczył część twarzy Clu. Odważnie.
-Nie! To niemożliwe! Jakim cudem żyjesz, renegacie?!- był oszołomiony
-Pomyłka. Nie jestem nim.
To był Able. Jak dobrze, że mnie znalazł. Podbiegł do mnie i wziął na ręce. Nie mogłem chodzić.
-Trzymasz się?
-Ledwie. Ale,ale, jak ty?
-Cię znalazłem? Cyrus mnie do ciebie przyprowadził
Dziwne. Byłem w szoku, a Clu był rozkojarzony.
-Czemu?
-Nie wiem. Wiejmy stąd
Nawet nie miałem pojęcia, co Cyrus chciał. Wszyscy, czyli ja, Paige i Beck znaleźliśmy się razem blisko morza przy porcie. Tylko Able brakowało.
-Teraz możecie spędzić ostatnie chwile wspólnie. Uroczo, prawda?- nabijał się z nas
Byliśmy w tragicznym stanie. Zed był przerażony i na nic nie reagował, Paige była wykończona fizycznie, Beck leżał nieprzytomnie przy niej, a ja straciłem nogi.
-Kiedy nas zostawisz w spokoju?!
-Dobra, zrobimy to inaczej
Jednym ruchem zniknęła Paige i Zed. Zostałem sam z Beckiem. Oszczędził jego przyjaciół. Co jeszcze planuje?
-Zostaw Becka. Załatwmy to między sobą. Jego to nie dotyczy! -zażądałem uwolnienia go
-Nazwij mnie Tronem. Zrób to!
-Nigdy!
-Pożałujesz tego- przeniósł się za mnie i wymierzył dyskiem
-Zabierz go do Paige! Potrzebuje pomocy, a mnie zabij, jeśli to cię zadowoli- prosiłem, by nic mu nie robił
Chciałem zakończyć porachunki z moim "błędem". Przez to muszą cierpieć inni. Nie boję się derezacji. Niech tylko zostawi Becka w spokoju.
-Chcesz tego? No zgoda- zniknął Beck
Zostałem sam. Wybiła moja ostatnia godzina.
-Żegnaj, Tron- wbił we mnie dysk
Całe ciało rozpadło się.
*Beck*
Otworzyłem oczy i zobaczyłem Paige. Jak to dobrze, że nic jej nie jest. I ja żyję? Ale jak?
-Paige...gdzie jest Tron- wybudzałem się
-Nie wiem. Jak się czujesz?- przytuliła mnie
-Dobrze, ale gdzie on jest?- pytałem się, aż ktoś mi udzieli odpowiedzi
-Powinien wrócić. Zabiorę cię do jaskini- podparłem się o jej ramię, wstając powoli na nogi
-A Zed?
-Żyje. Jest dobrze, Beck
Odpaliła światłocykl i pojechaliśmy do kryjówki, gdzie miałem zastać Trona. Gdy weszliśmy do środka, nie było go tam. Za to na pulpicie był jakiś film do włączenia. To była wiadomość. Niepewnie podszedłem do hologramu.
-Jeśli to oglądasz, to znaczy, że jesteś cały i zdrowy. Mówiłem ci wiele razy, jak byłem z ciebie dumny, gdy rozpocząłeś rewolucję. Wiele razem zdziałaliśmy i nie zapomnę tego nigdy. Niestety musiałem cię przygotować na nieuniknione. Kiedy umrę, przejmiesz moją tożsamość. Miasto cię pozna jako nowego Trona
Nie wierzyłem temu nagraniu. W oczach zaszkliły się łzy. Chwilę później otrzymałem wideo, gdzie widziałem, jak Cyrus wykonuje egzekucję.
-Tron! Nie!- krzyknąłem do ekranu, bezradnie upadając
Paige podeszła do mnie i przytuliła mocno, żeby pokazać mi,że nie jestem sam. Rozpłakałem się, jak małe dziecko. Tron był moim mentorem, ale i też przyjacielem.
-Beck, jestem z tobą. Pojedźmy po jego dysk. Skoro masz być jego następcą, potrzebujesz tego
-Nigdy nie nazwałem go przyjacielem. On mnie wspierał, jak ty i Zed- wstałem z podłogi
-Pamiętaj, że możesz na mnie liczyć
Pojechaliśmy do miejsca, skąd zostało wysłane nagranie. Tam wzięliśmy dysk i już chciałem jechać do jaskini, ale Cyrus mnie zatrzymał. Chciałem się na niego rzucić, ale nie miałem sił na walkę.
-A ty tu czego? Jeszcze ci mało ?! Zabiłeś go!
-Sam tego chciał. Argon City zniknie, bo nie zdołasz go ocalić
Znowu się zaśmiał. Przez niego przeniknął dysk, derezując go. To zrobiła Paige. Jesteś niezastąpiona.
-Jesteśmy wolni - wtuliliśmy się w siebie, a później zapieczętowałem moje uczucie
-Kocham Cię
-Ja ciebie też - i pocałowaliśmy się
*******------********
I tym rozdziałem kończę dość krótką historię o Becku i Paige. Finał miał być mocny. Czy taki był? Piszcie, co sądzicie o tym blogu? Zalety, wady. Wszystko. Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy wytrwali do końca. Oczywiście z pisaniem nie kończę. Jestem dostępna na blogu o imaa
iron-adventures.blogspot.com
i blogu o Japoni
kraina-sakury.blogspot.com
Zapraszam i życzę Wam Wesołych Świąt ;)