Teraz już nie mogę tego ukrywać . Ona wie, że nie jest dla mnie tylko przyjaciółką. Tak nagle nasze relacje się zmieniły. Próbowałem zrozumieć moje emocje.
-Beck, tak nie może być. Nie możemy więcej się spotykać. Za duże ryzyko- odsunęła się niewielkim krokiem w tył
-Paige, zależy ci na mnie?- przejąłem się jej słowami
Po jej policzku spadła niewielka łza. Widziałem w jej oczach zagubienie.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo
Znowu zeskoczyła z dachu, włączając w powietrzu światłocykl.
-Ty dla mnie też- powiedziałem sam do siebie, wpatrując się w znikający światłocykl Paige
Pojechałem do warsztatu. W końcu trzeba nadrobić długą nieobecność. Przysiadłem do swojego stanowiska. Wziąłem klucz do ręki i zacząłem przykładać się solidnie do naprawy zepsutego światłocyklu.W międzyczasie, Able sprawdzał prace na każdym stanowisku mechanika. Widział świetne rezultaty. Był nawet zadowolony z mojej roboty. Przystanął przy mnie, gdy kończyłem naprawę silnika.
-Doskonale, Beck. Dobrze ci idzie. Cieszę się, że w końcu coś do ciebie dotarło- usłyszałem pochwałę od szefa
Tylko dlatego, że nie myślę o Paige. Próbuję skupić się na swoich obowiązkach.
-A mnie cieszy to, że przestałeś się na mnie wydzierać - dokończyłem naprawę, zdejmując okulary ochronne
-Czasem tak trzeba. Doskonale o tym wiesz
-Wiem
Skończyłem pracę po połowie cyklu. Do szafki włożyłem swój klucz mechanika. Gdy zamknąłem ją, przystanąłem przy szafce Bodhiego. Dalej czułem wielką stratę. Przecież był moim najlepszym przyjacielem, jakiego miałem. Wciąż pamiętam dzień jego derezacji. Trzymałem fotografię, która upamiętniała naszą przyjaźń. Ja, Bodhi, Mara i Zed
.
-Chciałbym, żeby było, jak dawniej
Powiedziałem do siebie. Myślałem, że jestem sam, ale...
-Nie tylko ty byś chciał
Odskoczyłem, jak oparzony na głos szefa.
-Able
Opierał się o ścianę. Dziwnie na mnie spoglądał.
-Przez wojnę z systemem straciłem wiele zaufanych programów. Przyjaciół...sojuszników a, nawet najlepszych mechaników- wyliczał Able
-Brakuje mi go- posmutniałem
Teraz stał naprzeciw mnie. Trochę mnie to drażniło, ale trudno. Pewnie chce to skomentować. No dalej, Able. Mów, co chcesz!
- Mi też go brakuje, jednak jego strata dała początek rewolucji. Dzięki temu stałeś się renegatem
To już przegięcie. Przesądził. Jak może być dobra strona czyjejś derezacji?!
-Żałuję tego- chciałem krzyczeć, ale się powstrzymałem
-Beck!
Wyszedłem z warsztatu i pojechałem do domu. Miałem dość wszystkiego. Wolałbym nigdy nie rozpoczynać rewolucji. Same kłopoty.
Patrzyłem przez okno na miasto, myśląc o Bodhim i jego stracie. To wydarzenie całkowicie mnie odmieniło. Able ma rację, że po jego derezacji stałem się tym, kim teraz jestem. Tylko, że zakochałem się we własnym wrogu, który zna mój sekret
.
-Bodhi, ty byś wiedział, co robić.